O mnie

Ze sportem samochodowym związany jestem od dzieciństwa. Dzięki tacie wychowywałem się na bezdrożach rajdów terenowych, na których ojciec startował przygotowanym samodzielnie Willys'em. 
Ojciec był nie tylko zawodnikiem, ale i konstruktorem. Spędzał mnóstwo czasu nad udoskonalaniem swojego samochodu. Po jakimś czasie stwierdził, że prościej i lepiej jest zbudować coś od podstaw. Gdy zaczął budować auta prototypowe coraz chętniej zacząłem zaglądać do garażu i pomagać mu przy pracy. Wcześniej średnio interesowałem się motoryzacją. Jako dzieciak grałem w piłkę i wściekałem się na rowerze. To ostatnie zostało mi do dziś. Pewnie, gdyby nie motorsport, spróbowałbym swoich sił właśnie w MTB.

Pierwszym startem w jakim wziąłem udział był Rajd Sylwestrowy organizowany przez AK Rzemieślnik. Pomimo złapania „taryfy" zakończyliśmy go na czwartym miejscu w najwyższej klasie. To był rok 1998. O pożyczenie auta – Forda Sierry wierciłem tacie dziurę w brzuchu przez półtora miesiąca. Samochód miał pęknięty zderzak, bo kilka tygodni przed rajdem „przytuliłem się" do bramki na boisku szkolnym. W rok po swoim debiucie, już w połowie sezonu 1999, wywalczyłem w Pucharze Polski Automobilklubów i Klubów pierwsze miejsce

W 2001 roku przesiadłem się do Mazdy 323 GTR którą, z powodzeniem rywalizowałem w Pucharze PZM. Rok później, już za kierownicą Opla Astry po raz pierwszy wystartowałem w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski (RSMP). Większe i mniejsze sukcesy, odniesione w tym najbardziej prestiżowym cyklu rywalizacji samochodowej w Polsce, pozwoliły mi zdobyć wiedzę oraz nabrać doświadczenia i umiejętności jazdy w każdych warunkach oraz bez pamięci zakochać się w motorsporcie. 
Niestety brak budżetu, a co za tym idzie różnice sprzętowe mocno ograniczały moje możliwości nawiązania wyrównanej walki o zwycięstwa. Moja natura zupełnie nie pozwalała mi na starty dla samego jeżdżenia. Na chwile więc zawiesiłem kask na kołku i skupiłem się na rozwoju swojej firmy Trela Motorsport

W 2007, znów za kierownicą Forda Sierry, za namową kolegi – Tomka Marciniaka rozpocząłem swoją przygodę z raczkującym jeszcze wówczas w Polsce driftingiem. Zbudowaliśmy dwa praktycznie identyczne auta i postanowiliśmy wystartować w kilku zawodach. Choć na początku drifting miał być tylko odskocznią i zabawą szybko stał się moim sposobem na życie. Pierwsze sukcesy skłoniły mnie do poważniejszego zaangażowania się w ten sport. Na sezon 2008 zacząłem przygotowywać Volvo 240 kombi. Ostatecznie do startów stanąłem Nissanem S13 200SX, który zbudowałem na życzenie sponsora. Przygotowany od podstaw i serwisowany przeze mnie z różnymi przygodami towarzyszył mi blisko 5lat. Z każdym rokiem ulepszałem samochód i kultowa S13 powoli stała się jedyną w swoim rodzaju S13,5 mojego projektu.
Wraz z rozwojem auta i moich umiejętności zaczęły przychodzić sukcesy i tytuły. Między 2009 a 2012 przez 4 lata nieprzerwanie stawałem na podium klasyfikacji generalnej Driftingowych Mistrzostw Polski,w 2011 wywalczyłem tytuł mistrzowski. Od 2010 roku zacząłem też coraz częściej brać udział w zawodach poza granicami. Z sukcesami startowałem m.in.: we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Rumunii, Irlandii. 


Dwa lata temu zdecydowałem się znów pójść swoją drogą i przygotowałem zupełną nowość. Do europejskiej rywalizacji wprowadziłem jedynego OPLA GT. „Niedzielny cabriolet", wspólnie z moim mechanikiem Rafałem Jechną i stroicielem Maćkiem Gąsińskim przebudowaliśmy na prawdziwą 800-konną bestię

Kontrowersyjną dla wielu bazę Opla wybrałem ponieważ nadwozie GT ma predyspozycje, które pozwalają na regulaminowe przygotowanie auta do startów w większości lig na świecie. Model ten standardowo dysponuje ustawieniami na które np.; w Nissanie musiałbym poświecić mnóstwo czasu i środków. Tak naprawdę z Opla w moim aucie są: szyba, lampy, płyta podłogowa, lusterka... klamki. Reszta to moje autorskie rozwiązania i części z innych aut: Nissana 350Z, Toyoty Supry, Saaba 9.3, Volvo 480, Nissan 300ZX twin turbo, Audi A6, Iveco Daily, Ford Transit i przyczepki bagażowej. To wszystko zamknęliśmy w zbudowanej od podstaw bryle Opla GT lub, jak kto woli Saturn Sky'a. Stąd chętniej używamy nazwy MayBug. Blisko 800konny Chrabąszcz zapoczątkował kolejny etap mojej kariery. Po przetarciu w sezonie 2013, w 2014 roku pozwolił mi nawiązać walkę o podium w międzynarodowej lidzie Eastern Europe Drift Championship. W 2016 dowiózł mnie, poraz drugi w karierze, po tytuł Driftingowego Mistrza Polski.


Najlepsza chwila w mojej dotychczasowej karierze driftingowej? Zwycięstwo najbardziej chyba ekstremalnych jak do tej pory zawodach Karpaczu w 2012 oraz tryumf w cieniu stadionu Wembley w 2010. Na co liczę w sezonie 2018? Na siebie i szczęście, bo te w motorsporcie potrzebne jest wyjątkowo.